Renowacja konika cz2.
20:46Pamiętacie jeszcze bezuchego, stareńkiego konika, którego dostałam na gwiazdkę od męża? Wyczyściłam go, zaszpachlowałam ubytki (tu przydał się bardzo elastyczny kit do okien Allback) i grzecznie czekałam na obiecane nowe ucho. I mam :)
Michał wystrugał konikowi takie uszko, że trudno odróżnić kopię od oryginału!
Kiedy konik był gotowy przyszła pora na przywracanie mu barwy. Spodnią warstwę w oryginale stanowiła czerń. Pomyślałam więc, że dobrym pomysłem będzie wtarcie w konika wosku na bazie oleju lnianego i wosku pszczelego. Chodziło o to, aby nie tylko pomalować drewno, ale także dobrze je zabezpieczyć. Poczerniony pierwszą warstwą konik schnie i czeka na kolejną, tym razem szarą warstwę, nową grzywę i ogon.
16 komentarze
Najbardziej podoba mi sie, ze pracujecie oboje;)) Pozdrawaim:)
OdpowiedzUsuńToż to rumak!
OdpowiedzUsuńI do tego taki... sexowny :D
OdpowiedzUsuńFajna zmiana:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że prace renowacyjne to Wasza rodzinna pasja. :) Super - tak trzymać! :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękny jest!
OdpowiedzUsuńWow:)czarny książę:))))super:)
OdpowiedzUsuńFajny ten Twój Michał:))mój ma dwie lewe ręce do takich prac:)))
UsuńWow ale efekt :)
OdpowiedzUsuńCudowny konik, masz zdolnego męża, poprostu złota rączka.
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy WOW!!! Fajnie, że jesteście zgranym zespołem renowacyjnym:)
OdpowiedzUsuńSuper konik jak talala :)
OdpowiedzUsuńMąż zdolniacha!!! A konik prześliczny:)
OdpowiedzUsuńKonik wspaniały :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNapisałaś konik pomyślałam sobie więc, że pewnie na biegunach,tymczasem patrzę a to piękny rumak:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że konik cały i zdrowy jest wśród nas:). Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńMiło mi będzie jeśli zostawisz swój komentarz