Tak ją właśnie widzę - damulka w jesiennym okryciu. Kupiłam wielką donicę pełną kalanchoe pod wpływem impulsu. Ich optymistyczny kolorek mnie zachwycił.
W domu odkryłam, że nie mam tej donicy w co wsadzić. Najpierw wylądowała w metalowej misce na sałatkę. Ale nie wyglądało to zbyt dobrze. Obeszłam cały dom w poszukiwaniu czegoś bardziej pasującego. Nic mi w oko nie wpadło.
Następnego dnia po pracy kombinowałam dalej skąd tu wziąć jakiś ładny pojemnik. I dostałam olśnienia... w łazience. Mam kilka szydełkowych worków w których trzymam kosmetyki, zapas papieru toaletowego itp. drobiazgi. Szybko opróżniłam jeden z woreczków i włożyłam do niego całą miskę wraz zawartością. Zbyt wysokie brzegi pojemnika wywinęłam na zewnątrz. Tadam!
Mógł Archimedes wrzeszczeć EUREKA wyskakując z kąpieli, mogę i ja! Różnica tylko taka, że podobno Archimedes z radości latał po ulicach na golasa ;)
W domu odkryłam, że nie mam tej donicy w co wsadzić. Najpierw wylądowała w metalowej misce na sałatkę. Ale nie wyglądało to zbyt dobrze. Obeszłam cały dom w poszukiwaniu czegoś bardziej pasującego. Nic mi w oko nie wpadło.
Następnego dnia po pracy kombinowałam dalej skąd tu wziąć jakiś ładny pojemnik. I dostałam olśnienia... w łazience. Mam kilka szydełkowych worków w których trzymam kosmetyki, zapas papieru toaletowego itp. drobiazgi. Szybko opróżniłam jeden z woreczków i włożyłam do niego całą miskę wraz zawartością. Zbyt wysokie brzegi pojemnika wywinęłam na zewnątrz. Tadam!
Mógł Archimedes wrzeszczeć EUREKA wyskakując z kąpieli, mogę i ja! Różnica tylko taka, że podobno Archimedes z radości latał po ulicach na golasa ;)