Szafkę nocną już pokazywałam Tu. Ale łóżka jeszcze nie prezentowałam. A to w końcu kawał mebla i namachałam się przy nim co niemiara.
Oryginalnie łóżko było drewniane, lakierowane. Było nowe, ale po przejściach. Jak zwykle kupiłam "złoma" z pękniętą jedną deską i licznymi obiciami. Ponieważ i tak planowałam je przemalować farbą kredową do mebli nie miało to żadnego znaczenia. Deska została sklejona i można było zabierać się za pracę. Ale jakoś nie ciągle nie mogłam się zebrać w sobie....
Pewnie pojechałoby na siedlisko niepomalowane, gdyby nie to, że pewnego razu moja córka wracała z zagranicznej wycieczki późną nocą. Mój małż był w delegacji a ja musiałam jakoś dotrwać do pierwszej w nocy w miarę przytomna, żeby ją odebrać z lotniska. Pomyślałam, że jak będę coś robić, to nie zasnę. Naszykowałam sobie farby, pędzle i papier ścierny, żeby jakoś z grubsza ogarnąć mebel przed malowaniem. Wizja szlifowania szczebelków była paskudna, ale skoro się kupiło to i doprowadzić do stanu używalności trzeba... Lakier był nieprzyzwoicie dobrze położony. Nie wiem jak to jest, ale jak chcesz mieć mebel dobrze wylakierowany to ze świecą szukaj, a jak przydałby się surowy to akurat trafisz na twardą, gładką taflę! Szybko zrobiłam rachunek sumienia, czy jak przy woskowaniu wyjdą przecierki to mi to będzie przeszkadzać? Nie, to w końcu ma być wiejski mebel - zadecydowałam. A przekonana byłam (co się zresztą sprawdziło), że choćbym nie wiem jak się starała to bez porządnego zmatowienia na rantach przecierki wyjdą jak nic. Ale skoro wybrałam metodę na lenia, można było tylko przetrzeć w miejscach gdzie wcześniej kleiłam albo były większe zadrapania i od razu machać pędzlem.
Nienawidzę malowania szczebli. Wolę pomalować cały stół niż jedno krzesełko ze szczeblinowym oparciem. A tu, o zgrozo, poza szczeblami i listewkami nie bardzo było co malować. Jakoś dociągnęłam do końca. Farba kredowa dobrze kryje, ale przy śliskich powierzchniach trzeba malować co najmniej 2 razy, bo pierwsza się zwykle maże i trudno zachować dokładność. Akurat zdążyłam położyć drugą warstwę przed północą i pognać po dziecko. Woskowałam następnego dnia, używając do tego wełny stalowej. Woskowanie wełną to kolejny trick pozwalający zaoszczędzić czas - równocześnie woskujesz, wygładzasz i jeśli dociśniesz mocniej, to również przecierasz. Ja nie musiałam mocno dociskać, raczej starałam się nie zrobić za dużo przecierek ;)
Dla tych, którzy poczuli inspirację kolorystyczną: użyłam farby kredowej Amazona w kolorze Vert de Bleu.
Oryginalnie łóżko było drewniane, lakierowane. Było nowe, ale po przejściach. Jak zwykle kupiłam "złoma" z pękniętą jedną deską i licznymi obiciami. Ponieważ i tak planowałam je przemalować farbą kredową do mebli nie miało to żadnego znaczenia. Deska została sklejona i można było zabierać się za pracę. Ale jakoś nie ciągle nie mogłam się zebrać w sobie....
Pewnie pojechałoby na siedlisko niepomalowane, gdyby nie to, że pewnego razu moja córka wracała z zagranicznej wycieczki późną nocą. Mój małż był w delegacji a ja musiałam jakoś dotrwać do pierwszej w nocy w miarę przytomna, żeby ją odebrać z lotniska. Pomyślałam, że jak będę coś robić, to nie zasnę. Naszykowałam sobie farby, pędzle i papier ścierny, żeby jakoś z grubsza ogarnąć mebel przed malowaniem. Wizja szlifowania szczebelków była paskudna, ale skoro się kupiło to i doprowadzić do stanu używalności trzeba... Lakier był nieprzyzwoicie dobrze położony. Nie wiem jak to jest, ale jak chcesz mieć mebel dobrze wylakierowany to ze świecą szukaj, a jak przydałby się surowy to akurat trafisz na twardą, gładką taflę! Szybko zrobiłam rachunek sumienia, czy jak przy woskowaniu wyjdą przecierki to mi to będzie przeszkadzać? Nie, to w końcu ma być wiejski mebel - zadecydowałam. A przekonana byłam (co się zresztą sprawdziło), że choćbym nie wiem jak się starała to bez porządnego zmatowienia na rantach przecierki wyjdą jak nic. Ale skoro wybrałam metodę na lenia, można było tylko przetrzeć w miejscach gdzie wcześniej kleiłam albo były większe zadrapania i od razu machać pędzlem.
Nienawidzę malowania szczebli. Wolę pomalować cały stół niż jedno krzesełko ze szczeblinowym oparciem. A tu, o zgrozo, poza szczeblami i listewkami nie bardzo było co malować. Jakoś dociągnęłam do końca. Farba kredowa dobrze kryje, ale przy śliskich powierzchniach trzeba malować co najmniej 2 razy, bo pierwsza się zwykle maże i trudno zachować dokładność. Akurat zdążyłam położyć drugą warstwę przed północą i pognać po dziecko. Woskowałam następnego dnia, używając do tego wełny stalowej. Woskowanie wełną to kolejny trick pozwalający zaoszczędzić czas - równocześnie woskujesz, wygładzasz i jeśli dociśniesz mocniej, to również przecierasz. Ja nie musiałam mocno dociskać, raczej starałam się nie zrobić za dużo przecierek ;)
Dla tych, którzy poczuli inspirację kolorystyczną: użyłam farby kredowej Amazona w kolorze Vert de Bleu.