Nie mogłam się oprzeć. Jak tylko w siedlisku na wzgórzu zakwitł bez czarny coś mi ciągle powtarzało: rusz się kobieto, bo przekwitnie! Lubię zapach czarnego bzu, a nasz siedliskowy aromatyzuje całą okolicę ;) No to wzięłam koszyk, nożyce i poszłam po ten bez. Większość trafiła do słoja w którym przygotowałam syrop, a z reszty postanowiłam przygotować napój, przez niektórych szumnie nazywany szampanem bzowym.
Do 5 litrowego baniaczka po wodzie mineralnej wrzuciłam około 10 baldachów bzu. Ogonki obcięłam, bo podobno mogą spowodować, że napój nabierze goryczki. Dosypałam 0.5 kg cukru i wrzuciłam pokrojoną w plasterki cytrynę i sok wyciśnięty z drugiej cytryny. Baniaczek po dolaniu wody i zakręceniu korka trafił na 5 dni do chłodnego garażu. A dziś delektowaliśmy się naszym napojem.
Schłodzony, z lodem smakuje naprawdę dobrze! Skąd bąbelki? Na kwiatach bzu znajdują się dzikie drożdże, które w połączeniu z wodą, cukrem i sokiem z cytryny zaczynają "pracować".
Kilka uwag:
- zerwane kwiaty najlepiej zostawić na godzinę rozłożone na papierze lub ściereczce, aby dać szansę na ewakuację ew. owadzim lokatorom
- myjąc kwiaty spłukuje się z nich pyłek, a co za tym idzie pozbawiamy się połowy aromatu
- nie zbieramy kwiatów przy drogach ani w innych podejrzanych o zanieczyszczenie miejscach
Do 5 litrowego baniaczka po wodzie mineralnej wrzuciłam około 10 baldachów bzu. Ogonki obcięłam, bo podobno mogą spowodować, że napój nabierze goryczki. Dosypałam 0.5 kg cukru i wrzuciłam pokrojoną w plasterki cytrynę i sok wyciśnięty z drugiej cytryny. Baniaczek po dolaniu wody i zakręceniu korka trafił na 5 dni do chłodnego garażu. A dziś delektowaliśmy się naszym napojem.
Schłodzony, z lodem smakuje naprawdę dobrze! Skąd bąbelki? Na kwiatach bzu znajdują się dzikie drożdże, które w połączeniu z wodą, cukrem i sokiem z cytryny zaczynają "pracować".
Kilka uwag:
- zerwane kwiaty najlepiej zostawić na godzinę rozłożone na papierze lub ściereczce, aby dać szansę na ewakuację ew. owadzim lokatorom
- myjąc kwiaty spłukuje się z nich pyłek, a co za tym idzie pozbawiamy się połowy aromatu
- nie zbieramy kwiatów przy drogach ani w innych podejrzanych o zanieczyszczenie miejscach