Od pomysłu do przemysłu.... czasem jest daleka droga.
Dorota z Doriz Pragmatic Design zaprojektowała nam kuchnię dokładnie taką, jak widzieliśmy ją oczyma wyobraźni. Zabudowane po sufit szafki, eleganckie białe blaty z kamienia, kredens z drzwiczkami z kryształowego szkła. Zmieniliśmy nieco kolor dolnych szafek i zrezygnowaliśmy z szuflad w kredensie. Wszystko było dokładnie rozmierzone, wyrysowane i przygotowane do produkcji. Pozostało nam zamówić szafki, zapłacić zaliczkę i czekać na montaż.
W międzyczasie pomalowaliśmy ściany kuchni na jasnoszary kolor Off White z palety farb mineralnych Amazona i zamontowaliśmy na ścianach białe kafelki z geometrycznym wzorem. Kafelki kupiłam "rzutem na taśmę" w małej hurtowni obok której przejeżdżałam codziennie w drodze do pracy. Wcześniej zwiedziliśmy z mężem szereg salonów i showroomów w których albo znajdowaliśmy niebotycznie drogie płytki, albo było ich za mało na magazynie i musielibyśmy czekać na nową dostawę. W hurtowni która z zewnątrz wyglądała jak szopa na narzędzia skrzyżowana z blaszanym garażem płytki były od ręki i w bardzo dobrej cenie.
Szukaliśmy także usilnie płyty indukcyjnej z pięcioma polami grzewczymi i pasującego do niej wymiarami okapu. To drugie zadanie zajęło nam sporo czasu, bo szukaliśmy czegoś przystępnego cenowo. ale ładnego i z dobrą siłą ciągu. W końcu zdecydowaliśmy się na polski Toflesz, który jest całkowicie schowany w szafce.
Kuchnia wreszcie przyjechała. Panowie wnieśli szafki i wzięli się z zapałem za montaż, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno meble mają dobry kolor. Jasne szafki miały na pierwszy rzut oka zimniejszy odcień niż szarość na ścianie kuchni.
Na szczęście po złożeniu całego ciągu wszystko było w porządku. Teraz trzeba było czekać na blat ze sztucznego kamienia, który był robiony na wymiar. Bez blatu nie dało się zamontować podblatowego zlewozmywaka, więc przez kolejne dwa tygodnie mogliśmy się napawać widokiem szafek, ale gotowanie nadal było wyzwaniem. Wreszcie blat dojechał i można było położyć go na szafkach.
Zobaczcie jak nam finalnie wyszło:
Na zdjęciach powyżej nie ma jeszcze zamontowanych lampek nad ciągiem roboczym. Zaprojektowaliśmy lampki na ruchomym ramieniu i nawet takie kupiliśmy, jednak okazały się mało praktyczne, więc ostatecznie wbiliśmy haczyki w sufit i lampy zwieszają się z góry.
Jakość zdjęć niestety jesienna. Na ostatnim zdjęciu widać szparę między szafkami a ścianą, na szczęście była tymczasowa - obecnie zakrywa ją listwa w kolorze mebli.
Rybka na ścianie to prezent od kolejnej koleżanki. Wpadając do nas na kawę Aga i Jacek nie mieli pojęcia, że zmieniliśmy wystrój kuchni i byli miło zaskoczeni tym, że rybka tak ładnie się wpisała w klimat.
Tutaj ta część projektu, która ucieszyła mnie najbardziej - pojemny kredens na zastawę stołową. Próbowałam zdobyć podobny na targach staroci i samodzielnie odnowić, jednak tak duże meble były zwykle albo za drogie albo w kiepskim stanie. Ten spełnia wszystkie moje oczekiwania, a został zrobiony z szafek kuchennych.
Dorota z Doriz Pragmatic Design zaprojektowała nam kuchnię dokładnie taką, jak widzieliśmy ją oczyma wyobraźni. Zabudowane po sufit szafki, eleganckie białe blaty z kamienia, kredens z drzwiczkami z kryształowego szkła. Zmieniliśmy nieco kolor dolnych szafek i zrezygnowaliśmy z szuflad w kredensie. Wszystko było dokładnie rozmierzone, wyrysowane i przygotowane do produkcji. Pozostało nam zamówić szafki, zapłacić zaliczkę i czekać na montaż.
W międzyczasie pomalowaliśmy ściany kuchni na jasnoszary kolor Off White z palety farb mineralnych Amazona i zamontowaliśmy na ścianach białe kafelki z geometrycznym wzorem. Kafelki kupiłam "rzutem na taśmę" w małej hurtowni obok której przejeżdżałam codziennie w drodze do pracy. Wcześniej zwiedziliśmy z mężem szereg salonów i showroomów w których albo znajdowaliśmy niebotycznie drogie płytki, albo było ich za mało na magazynie i musielibyśmy czekać na nową dostawę. W hurtowni która z zewnątrz wyglądała jak szopa na narzędzia skrzyżowana z blaszanym garażem płytki były od ręki i w bardzo dobrej cenie.
Szukaliśmy także usilnie płyty indukcyjnej z pięcioma polami grzewczymi i pasującego do niej wymiarami okapu. To drugie zadanie zajęło nam sporo czasu, bo szukaliśmy czegoś przystępnego cenowo. ale ładnego i z dobrą siłą ciągu. W końcu zdecydowaliśmy się na polski Toflesz, który jest całkowicie schowany w szafce.
Kuchnia wreszcie przyjechała. Panowie wnieśli szafki i wzięli się z zapałem za montaż, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno meble mają dobry kolor. Jasne szafki miały na pierwszy rzut oka zimniejszy odcień niż szarość na ścianie kuchni.
Na szczęście po złożeniu całego ciągu wszystko było w porządku. Teraz trzeba było czekać na blat ze sztucznego kamienia, który był robiony na wymiar. Bez blatu nie dało się zamontować podblatowego zlewozmywaka, więc przez kolejne dwa tygodnie mogliśmy się napawać widokiem szafek, ale gotowanie nadal było wyzwaniem. Wreszcie blat dojechał i można było położyć go na szafkach.
Zobaczcie jak nam finalnie wyszło:
Przed remontem |
Przed montażem - przesunęliśmy zlew na lewo (poprzednio był centralnie pod oknem) |
Projekt |
Realizacja |
Jakość zdjęć niestety jesienna. Na ostatnim zdjęciu widać szparę między szafkami a ścianą, na szczęście była tymczasowa - obecnie zakrywa ją listwa w kolorze mebli.
Rybka na ścianie to prezent od kolejnej koleżanki. Wpadając do nas na kawę Aga i Jacek nie mieli pojęcia, że zmieniliśmy wystrój kuchni i byli miło zaskoczeni tym, że rybka tak ładnie się wpisała w klimat.
Tutaj ta część projektu, która ucieszyła mnie najbardziej - pojemny kredens na zastawę stołową. Próbowałam zdobyć podobny na targach staroci i samodzielnie odnowić, jednak tak duże meble były zwykle albo za drogie albo w kiepskim stanie. Ten spełnia wszystkie moje oczekiwania, a został zrobiony z szafek kuchennych.
Jadalnia - tu marzył mi się wielki kredens |
Po dobudowaniu ścianki ukrywającej lodówkę widok z salonu na byłą jadalnię wyglądał tak jak wyżej |
Pierwszy projekt kredensu - w kolejnym zmieniliśmy duże szuflady na szafkę z drzwiczkami |
Realizacja ;) |