Nareszcie ładny, słoneczny weekend. W takie dni nie mam ochoty wracać z ogrodu do domu. Cieszę się słonkiem, kwitnącymi kwiatami i rozbuchaną zielenią. Na ogród przenoszę się też ze śniadaniem, piciem kawy i miseczką truskawek. Na świeżym powietrzu nie wiedzieć czemu smakują lepiej :)
Dzisiaj wyniosłam na dwór mój nowo przemalowany mebelek i starą zastawę na dwie osoby.
W ramach dogadzania podniebieniu do herbaty podałam syrop z kwiatów czarnego bzu. To już niestety końcówka moich zapasów, czekam więc z utęsknieniem na tegoroczny zbiór.
Mam na ogrodzie miniaturowego lilaka, który właśnie kwitnie. Kolorystycznie pięknie się zgrał z zastawą ;)
Stali bywalcy mojego bloga być może w tym stoliczku:
rozpoznali moją ubiegłoroczną loppisową zdobycz ze szwedzkich wakacji:
To ten sam stoliczek, po lekkim podrasowaniu. Początkowo planowałam tylko przemalowanie nóżki, ale okazało się przy bliższej inspekcji. że blat ma sporo pęknięć lakieru i kilka delikatnych ale widocznych wgnieceń. Został więc przeszlifowany i zawoskowany na ciemny brąz. Nie żałuję dodatkowej pracy - woskowany blat nabrał szlachetności.
Dzisiaj wyniosłam na dwór mój nowo przemalowany mebelek i starą zastawę na dwie osoby.
W ramach dogadzania podniebieniu do herbaty podałam syrop z kwiatów czarnego bzu. To już niestety końcówka moich zapasów, czekam więc z utęsknieniem na tegoroczny zbiór.
Mam na ogrodzie miniaturowego lilaka, który właśnie kwitnie. Kolorystycznie pięknie się zgrał z zastawą ;)
Stali bywalcy mojego bloga być może w tym stoliczku:
rozpoznali moją ubiegłoroczną loppisową zdobycz ze szwedzkich wakacji:
To ten sam stoliczek, po lekkim podrasowaniu. Początkowo planowałam tylko przemalowanie nóżki, ale okazało się przy bliższej inspekcji. że blat ma sporo pęknięć lakieru i kilka delikatnych ale widocznych wgnieceń. Został więc przeszlifowany i zawoskowany na ciemny brąz. Nie żałuję dodatkowej pracy - woskowany blat nabrał szlachetności.