Metamorfoza kuferka
21:06Wypatrzyliśmy ją równocześnie we trójkę: Michał, Maja i ja. Stała sobie smętnie obok czyjegoś śmietnika moknąc w deszczu. Żal się nam jej zrobiło i postanowiliśmy dać jej drugą szansę na bycie ozdobą domu.
Szybkie oględziny mokrego "skarbu ze śmietnika" ujawniły kilka zadrapań, urwany zawias i odstającą listewkę - nic czego nie dałoby się naprawić. Gorszym problemem było to, że farbowała niemiłosiernie. W domu postawiliśmy ją przed wejściem do przeschnięcia. Pomyślałam, że mogłabym użyć jej jako kwietnika. Oczyma wyobraźni już widziałam donice z kwiatami "wylewającymi się" ze skrzyneczki. Maja zadecydowała inaczej: Mamo, mogę ją sobie zatrzymać?
No i żegnaj kwietniku, witaj kuferku na dziecinne skarby. Najpierw naprawa zawiasu i listewki, potem malowanie farbą kredową w kolorze starej ochry. Po wyschnięciu przecierka i woskowanie. A na koniec materiał w paski do wyściełania skrzynki. W zagłębieniu na wieczku wklejona gąbka obciągnięta materiałem. Można w nią wbijać szpilki, broszki itp.
Gdybym nie obiecała dziecku kuferka, sama bym go chętnie przygarnęła :) Na razie pożyczyłam go na jeden dzień podczas babickiego festynu, gdzie służyła do wyeksponowania filcowych serduszek na naszym stoisku.
*jakość zdjęć skrzynki po malowaniu nie najlepsza - pogoda nie dopisała.
10 komentarze
Śliczny ten kuferek, sama bym go chętnie przygarnęła,Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper przemiana :)
OdpowiedzUsuńWitam,śliczny kuferek.Bardzo lubię takie metamorfozy :)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhmm te stare rzeczy maja w sobie dusze, nie uważacie?
OdpowiedzUsuńKuferek jest świetny. Trafił w dobre ręce .:)
OdpowiedzUsuńTrzeba mieć szczęście, by nawet na śmietniku znaleźć skarb, a po metamorfozie - perełka, gratuluję i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiekny,a po metamorfozie to juz calkiem zachwyca!!Zal ze ludzie wyrzucają takie rzeczy na smietnik!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Kurka, żeby takie coś po prostu znaleźć! ;-) Pięknie odnowiony! Żyje od nowa! ;-)
OdpowiedzUsuńŻe też ludzie się pozbywają tak bez serca takich cudowności...nigdy tego nie pojmę:))Super jest i w brązie i w bieli mu równie ładnie,pozdrowionka, Monika:)
OdpowiedzUsuńGdyby ten wyrzucający widział co można zrobić z biednej staroci,to by jej nie wyrzucił:))cudeńko:)))
OdpowiedzUsuńMiło mi będzie jeśli zostawisz swój komentarz