Postarzany kwietnik
09:27Mój łup z targu staroci w Opolu. Teraz w jasnoszarym kolorze, z przecierkami.
Pierwotnie wyglądał tak jak na zdjęciu poniżej. Powiedziałabym "klasyka kwietnika" :)
Drewno było w dobrej kondycji, lakier niestety nie. Poprzednia właścicielka nie miała koncepcji co można z nim zrobić, odsprzedała mi go bez większego żalu. Szlifowanie poszło gładko, wystarczyło lekko przeciągnąć papierem ściernym i cały lakier osypywał się.
Pod lakierem była bejca wodna, o czym łatwo było przekonać się przecierając przeszlifowaną powierzchnię wilgotną szmatką. Czerwony barwnik z bejcy od razu zabarwiał szmatkę. W takiej sytuacji przed właściwym malowaniem trzeba było najpierw pomalować mebel roztworem szelaku. Ja zastosowałam primer szelakowy Allback, który nie zawiera alkoholu, ale można do tego użyć także spirytusowego roztworu szelaku (takiego jak do politurowania) lub tzw. lakierów szelakowych. Zapobiega to wydostaniu się barwnika z mebla po pomalowaniu i powstawaniu różowych plam. W przypadku malowania farbami do stylizacji mebli często zdarza się plamy wychodzą dopiero na etapie woskowania, doprowadzając malującego do rozpaczy. Nie pamiętam na którym z blogów widziałam bieliźniarkę, która po pomalowaniu na biało całkowicie się zaróżowiła. Przykra niespodzianka! Wolałam tego uniknąć.
Do pomalowania kwietnika użyłam farb Byta-yta mieszając resztkę białej farby z odrobiną szarej. Ponieważ kwietnik miał dobrze zarysowaną strukturę drewna i mocno widoczne słoje, które chciałam podkreślić, zastosowałam tylko jedną warstwę farby. Przetarłam nóżkę delikatnie szmatką zanim jeszcze wyschła.
Do woskowania użyłam wosku "Patyna" Byta-yta. Działa i wygląda zupełnie inaczej niż wosk rustykalny Annie Sloan lub Autentico. Jest mocno transparentny, z osadzającym się w zagłębieniach mebla barwnikiem w "brudnym", szaro-czarnym kolorze. Po wosku rustykalnym pozostaje we wgłębieniach kolor, kojarzący mi się bardziej z sepią. Na zdjęciach w tym poście widać porównanie kolorów wosków postarzających na kwietniku i fotelu.
Kolejna różnica jest taka, że wosk rustykalny stosuje się po wcześniejszym woskowaniu przezroczystym woskiem, dzięki czemu ma się kontrolę nad stopniem osiągniętego przyciemnienia. Przy szwedzkiej "Patynie" nie ma potrzeby wcześniejszego woskowania jasnym lub przezroczystym woskiem. Kontrolę przyciemnienia osiąga się przez mocniejsze lub lżejsze dociśnięcie gąbki z woskiem do powierzchni. Proste i intuicyjne!
Fakt, że wosk "patyna" schnie dużo dłużej niż woski rustykalne z jednej strony jest minusem, bo trzeba z użytkowaniem mebla odczekać do następnego dnia, ale z drugiej strony ma tez plus - nie trzeba się spieszyć z rozcieraniem i można łatwo poprawić miejsca gdzie coś nie wyszło tak jak bym chciała. Efekt mi się podoba. Faktycznie wygląda jak przybrudzone przez wiele lat użytkowania. Bardzo się również cieszę, że mogę używać różnych wosków, pochodzących od różnych producentów i osiągać dzięki temu całą gamę ciekawych efektów.
P.S. Na prośbę kilku czytelników bloga zarówno w tym poście jak i w kilku poprzednich zamieszczam zdjęcia bez zmniejszania, tak aby można było po kliknięciu w nie zobaczyć lepiej opisane w poście problemy i osiągnięte efekty.
8 komentarze
Świetna robota
OdpowiedzUsuńświetny! Krzesełko również
OdpowiedzUsuńŚlicznie wyszedł i najważniejsze pasuje do wnętrza! Zapraszam w moje skromne progi www.evikowo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo fajny! Lubię takie sytuacje, gdy my ratujemy rzeczy, które ktoś inny skazał już w zasadzie na "śmierć".
OdpowiedzUsuńŚwietny efekt i opis jak do niego dojść :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie teraz wyglada lepiej :)
OdpowiedzUsuńKwietnik wyszedł cudowny! Ja też ostatnio zabrałam się za rękodzieło i wciągnęło mnie na dobre ;) Zapraszam do siebie:
OdpowiedzUsuńwww.bajkowydworekwlesie.blogspot.com
pięknie odmieniłaś kwietnik!!
OdpowiedzUsuńMiło mi będzie jeśli zostawisz swój komentarz