Czternaście niezwykłych sukien ślubnych z dawnych lat
21:33
Dzień ślubu to dla panny młodej niezwykła okazja by olśnić
gości swoim wyglądem i pozostawić w ich pamięci niezatarte wrażenie. Tak jest
dziś i tak było również dawniej. Jeśli pozwolicie zabiorę Was na krótką chwilę
w świat eleganckich sukni ślubnych z lat 1760 – 1940, tworzących cudowną wystawę
Rijksmuseum w Amsterdamie. Przekonacie się, że dobór sukni był nie tylko sprawą
indywidualnego gustu panny młodej, ale także ukłonem w stronę tradycji i
etykiety.
W osiemnastym wieku panny
młode nosiły sunie w jasnych odcieniach niebieskiego, żółtego
i różowego lub z
modnych tkanin w
haftowane wzory. Tylko
panny młode z królewskiego rodu nosiły
biały strój. Na zdjęciu poniżej widzicie jedwabną, wyszywaną suknię z falbankami(ok. 1760 r).
Kolejna sukienka pochodzi z 1822 roku. Wysoka talia, dekolt, bufiaste rękawy, spódnica i długość do kostki są typowe dlatego okresu. Jedwabna tkanina ma modny, delikatnie rozrzucony wzór.
W 1835r. wzięli
ślub Baronowa Nine van Slingelandt i Jonkheer Pieter Teding van Berkhout. Panna
młoda wybrała dla siebie suknię z jedwabiu z motywami floralnymi, naśladującymi
koronkę. Sukni dodawały szyku duże, bufiaste rękawy.
Zauważcie jak wąską talię ma gorset tej sukni z 1891r. Seraphine Asscher miała w pasie 58 cm i
była bardzo bliska ówczesnego ideału
piękna, wedle którego kobieta powinna mieć talię dającą się objąć dwiema męskim
dłońmi. Zgodnie z
tradycją krawcowa
wykonała
dla młodej żydowskiej
oblubienicy skromny strój, ale dodała modne drapowane falbanki.
Po tysiąc osiemset dwudziestym
roku większość sukien ślubnych
była biała, ten czarny strój weselny może więc być dla wielu osób zaskakujący. Panna
młoda (Sophia Barbara Thonwahrt of Mannheim) w 1855 r. miała
sukienkę wykonaną przez Wilhelmine Wildermann,
szwaczkę, która był właścicielką sklepu
na jednej z dobrze znanych, głównych ulic Karlsruhe
(Badenia-Wirtembergia). Co prawda krój sukni ślubnych w
tym niemieckim kraju związkowym
zawsze pozostawał w zgodzie z modą, jednak kolor był inny, ponieważ tradycyjnie tamtejsze kobiety
nosiły czarne suknie
do kościoła. Na szczęście mogły
rozjaśnić swój strój białymi dodatkami takim jak rękawiczki, wachlarz czy
bukiet ślubny.
3 komentarze
Kiedyś to były suknie.. :))
OdpowiedzUsuńJakie cuda! Przepiękny post, zapadłam się w ...., czasie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak .. cuda. Piękne i niepowtarzalne, szyte ręcznie, Sama nie wiem, którą bym wybrała. Moja suknia ślubna była w rodzinie od czasów wojny, uszyta ręcznie przez krawcową w Australii dla chrzestnej mojej cioci, która otrzymała ją potem dla siebie i... nie wzięła w niej ślubu! W tej sukni brała ślub moja Mama, jej siostra, ja i moja siostra. Co prawda jak ja i siostra brałyśmy ślub - suknia wymagała odświeżenia, przyszycia koronek. i niestety skrócenia, bo ktoś wyciął z długiej sukni trochę tiulu. Mama spędziła dwa tygodnie na przyszywaniu koronek, ale wierzcie mi - efekt sukni był powalający. Suknia na wszystkich kobietach z rodziny leżała jak na miarę szyta... i teraz czeka na moją siostrzenicę - mam nadzieję, że i ona wybierze tradycję, a nie sztampę ze sklepów...
OdpowiedzUsuńMiło mi będzie jeśli zostawisz swój komentarz