Zdobyte, wykopane, uratowane...
09:54Mam sentyment do ładnych rzeczy z minionych epok. Krew się we mnie burzy, gdy widzę efekt długiej i żmudnej pracy rzemieślnika niszczejący pod czyimś śmietnikiem, w garażu czy piwnicy. W ubiegłym tygodniu postanowiliśmy z Michałem adoptować piękną komodę z orzecha wodnego, żyrandol i krzesło. Wszytkie te przedmioty za niewielkie pieniądze odkupiliśmy z meblowego szrotu, gdzie zimując na dworze powoli niszczały. Żyrandol trafi do naszej jadalni (w wersji niby-prowansalskiej, przemalowany na biało i z abazurkami na żarówkach), krzesło upolowałam do toaletki w sypialni (też będzie białe). Na razie wyglądają tak:
0 komentarze
Miło mi będzie jeśli zostawisz swój komentarz