Nareszcie ładny, słoneczny weekend. W takie dni nie mam ochoty wracać z ogrodu do domu. Cieszę się słonkiem, kwitnącymi kwiatami i rozbuchaną zielenią. Na ogród przenoszę się też ze śniadaniem, piciem kawy i miseczką truskawek. Na świeżym powietrzu nie wiedzieć czemu smakują lepiej :) Dzisiaj wyniosłam na dwór mój nowo przemalowany mebelek i starą zastawę na dwie osoby. W ramach dogadzania podniebieniu do...
Nie pamiętam skąd się u nas wzięło to szewskie kopyto z drewna. Leżało, przewracało się po szufladzie, aż wpadło mi pod pędzel. Teraz wygląda jak baletka na dziewczęcej stopie. Tak wyglądło przed: Trzeba je było przeszlifować i zaszpachlować większe uszkodzenia. Potem ta przyjemniejsza część czyli malowanie, woskowanie i kokarda. ...
Wpadłam do hurtowni po zupełnie co innego, ale jak to zwykle bywa: "tego co Pani chciała chwilowo nie ma, Pani zobaczy może coś innego się nada?". Nic mi się "nie nadało", za to wyoglądałam uczciwie wszystkie półki i zakamarki. W efekcie wyszłam z brązowymi drewnianymi ramkami, których zakupu wcale nie planowałam ale wpadły mi w oko. Pomyślałam, że klimatem będą pasowały do ścian w naszym wiejskim siedlisku. Przeszkadzało mi jedynie, że choć postarzane to były mimo wszystko takie "nowe" i grzeczne. Postanowiłam trochę je przybrudzić.
Brudzenie ciemnego drewna patyną na ciemno nie miałoby jednak sensu, zamalowywać drewna nie chciałam. Postawiłam na wosk. Najbardziej pasujące mi kolorystycznie do siedliskowych wnętrz były Petrol (Byta-yta) w kolorze kaczego jaja i Islandica (Amazona) w zielonkawym odcieniu. Wybrałam Islandicę. Nawoskowałam grubo miejsca w których były tłoczone wzory, spoiny, defekty drewna., rysy itp. Po kilku minutach zdjęłam nadmiar wosku szmatką, tak by pozostał tylko we wgłębieniach i nierównościach. Uzyskałam efekt o jaki mi chodziło - delikatne podkolorowanie drewna.
Na zdjęciach pokazuję Wam ramki po woskowaniu i przed woskowaniem. Różnica nie jest duża, jednak według mnie nabrały nieco bardziej "wiekowego" charakteru.
Brudzenie ciemnego drewna patyną na ciemno nie miałoby jednak sensu, zamalowywać drewna nie chciałam. Postawiłam na wosk. Najbardziej pasujące mi kolorystycznie do siedliskowych wnętrz były Petrol (Byta-yta) w kolorze kaczego jaja i Islandica (Amazona) w zielonkawym odcieniu. Wybrałam Islandicę. Nawoskowałam grubo miejsca w których były tłoczone wzory, spoiny, defekty drewna., rysy itp. Po kilku minutach zdjęłam nadmiar wosku szmatką, tak by pozostał tylko we wgłębieniach i nierównościach. Uzyskałam efekt o jaki mi chodziło - delikatne podkolorowanie drewna.
Na zdjęciach pokazuję Wam ramki po woskowaniu i przed woskowaniem. Różnica nie jest duża, jednak według mnie nabrały nieco bardziej "wiekowego" charakteru.
Zapach majowego bzu (a w zasadzie lilaka) wprawia mnie zawsze w dobry humor. Przypomina mi jak w dzieciństwie razem z bratem obrywaliśmy pachnące gałązki z dziko rosnących krzaków i zanosiliśmy je mamie. Dziś i ja chętnie stawiam je w domu w rozlicznych wazonach, kankach i słojach. Od znajomej, Eli, dostałam w prezencie świecę o zapachu bzu. Będę ją sobie zapalać, gdy prawdziwy zapach...