Ani się obejrzałam, a tu już prawie grudzień! Na blogach koleżanek królują bombki, śnieżynki i renifery, a u mnie na blogu stół i spółka. Jakoś nie mogłam się w tym roku zebrać do świątecznych dekoracji, dopiero Kiermasz Mojego Mieszkania i wspólne robienie ozdób z dzieciakami i rodzicami w klasie Mai uprzytomnił mi, że zaczyna się Adwent i Święta już lada moment! Poczłapałam więc na strych, żeby przejrzeć co też znajduje się w moich zapasach dekoracyjnych i pomyśleć, czy czegoś nie powinnam dokupić, albo zrobić. No i wciągnęło mnie na maksa :)
Zresztą nie tylko mnie. Moje młodsze córki rozpędziły się tak, że mogłyby już po choinkę do leśniczego lecieć. Na razie przyniosłam na dół jeden sznur lampek i kilka bombek. Jesienne dekoracje zastąpiłam zimowymi, nacięłam trochę jałowca z ogrodu, zebrałam parę szyszek, poskładałam tow kilka stroików i od razu się jakoś milej zrobiło.
Zresztą nie tylko mnie. Moje młodsze córki rozpędziły się tak, że mogłyby już po choinkę do leśniczego lecieć. Na razie przyniosłam na dół jeden sznur lampek i kilka bombek. Jesienne dekoracje zastąpiłam zimowymi, nacięłam trochę jałowca z ogrodu, zebrałam parę szyszek, poskładałam tow kilka stroików i od razu się jakoś milej zrobiło.