Dostałąm dzisiaj od Dagmary z Domu pod Aniołkiem taką oto niespodziankę: Bardzo mi miło :) Zanim jednak poślę ją dalej chciałam kilka słów na zupełnie inny temat. Nie domowy i nie wnętrzarski, ale bardzo bliski mojej rodzinie. Chodzi mianowicie o foki. Te "nasze" bałtyckie, szare. Jak tylko mamy okazję być na Helu odwiedzamy fokarium i nie możemy się nadziwić jakie to inteligentne i...
Zawsze mi się wydawało, że w dzisiejszym zwariowanym świecie przynajmniej meble kolonialne powinny być solidne. I zwykle tak jest, ale w znanej sieci sklepów meblowych przeżyłam lekki szok kiedy okazało się, że wieszaczek z pozoru całkiem solidny ma z tyłu napis " czyścić wyłącznie suchą ściereczką". O co chodzi, pomyślałam? No chyba się nie rozleci od wilgoci? A że potrzebny mi był akurat...
Trudno uwierzyć, że to te same foteliki, które wyciągaliśmy w strasznym stanie z wiaty garażowej handlarza staroci. Michał z troską każdy z nich odkurzył, posklejał, wyszlifował. Ja potraktowałam meblową farbą kredową, którą potem postarzyłam rustykalnym i jasnym woskiem. Reszty dokonał tapicer. Teraz wyglądają tak: Robiliśmy je z myślą o konkretnym pomieszczeniu (stąd dobór kolorów), ale jeśli ktoś chciałby je odkupić zawsze możemy zmienić...
Bardzo je lubię. Prywatne słoneczka w ogrodzie. I te ozdobne i te "prawdziwe". W tym roku co prawda kwitną skromniej niż przed rokiem, ale za to niektóre mają ogromniaste "talerze". Będzie co podjadać, a i dla ptaszków na zimę coś się nada. A to mój sposób na zachowanie słonecznego nastroju nawet zimą :) ...
Nie wiem jak to jest, ale czasem z rzeczy z pozoru zbędnych powstają naprawdę fajne drobiazgi. I tak jakoś od niechcenia, bez wcześniejszego planu... Tak jak ten pojemnik na pędzle: Puszka po groszku, resztka farby w sprayu, serwetka, klej, lakier i proszę - nareszcie mi się pędzle nie przewracają byle gdzie :) Z serwetkami do decoupage czasami jest tak, że ta druga, wewnętrzna...
Na tarasie zaszła zmiana. Po troszę z powodu wyczuwalnej już w powietrzu, nadchodzącej jesieni, a po trosze z przymusu. Po powrocie z urlopu na tarasie zastałam roślinny dramat. Lobelie zeschły na wiór! Oczywiście podlałam je porządnie przed wyjazdem ale w przeciwieństwie do roślin domowych nie zaopatrzyłam w kule nawadniające. Wyszłam z założenia, że skoro na tę część tarasu zwykle deszcz pada, to się...
Wypatrzyliśmy ją równocześnie we trójkę: Michał, Maja i ja. Stała sobie smętnie obok czyjegoś śmietnika moknąc w deszczu. Żal się nam jej zrobiło i postanowiliśmy dać jej drugą szansę na bycie ozdobą domu. Szybkie oględziny mokrego "skarbu ze śmietnika" ujawniły kilka zadrapań, urwany zawias i odstającą listewkę - nic czego nie dałoby się naprawić. Gorszym problemem było to, że farbowała niemiłosiernie. W domu...